36. Wisi nad nami niebezpieczeństwo

Spotkanie z Dumbledorem nie mogło odbyć się tak szybko jak chcieli, gdyż… zniknął. Znaczy wyjechał w celach bardzo ważnych, ale niewiadomych.

Hermiona rozmawiała już o Zakazanym Lesie z profesor McGonagall, jednak ta nie może podjąć żadnych większych działań bez wiedzy Dyrektora. Zobligowała się jednak do poinformowania wszystkich nauczycieli i podwyższenia wszelkiej ostrożności.

***

Żadnemu uczniowi nie uszło uwadze, iż nauczyciele chodzą podenerwowani. I są bardziej mili, naturalnie prócz Snape’a. Chodziły pewne plotki, iż ktoś sobie urządza sabotaż w szkole albo w jej otoczeniu, dlatego nauczyciele przynajmniej w trójkach wychodzą gdzieś po nocy. Teraz żaden uczeń nie ważył się wyściubić nosa z Pokoju po zmroku.

Nikt jednak nie znał prawdy i faktów, jakie znali Gryfoni. Nawet Ślizgoni nie byli w nic wtajemniczeni, choć mocno się starali. I dzięki temu połowa domu Węża ma szlabany…

***

-Minervo… czy to możliwe? W naszym Lesie? Skąd mogą to wiedzieć?

-Ależ Rolando, dobrze wiesz ile w tym krótkim życiu przeżyła ta trójka. Akurat im można ufać w tej kwestii.

-Nawet jeśli masz rację, to nadal nie rozumiem czemu tutaj.

-Najciemniej jest pod latarnią, kochana.

Tuż za nimi dreptał Flitwick ile sił w nóżkach. Był już dość zmęczony, przystanął na chwilę i nagle od boku błysnęło zielone światło. W ostatniej chwili rzucił zaklęcie ochronne i padł płasko na ziemie z krzykiem do towarzyszących kobiet. Przybiegły do niego, podniosły z ziemi i osłoniły zaklęciami. Rozglądały się, ale już żadne zaklęcie nie zostało rzucone. Powoli i ostrożnie wycofali się do zamku. Wszelkie wejścia do szkoły zostały zablokowane przez każdego nauczyciela i zostaną zdjęte tylko na czas zajęć odbywających się w szklarni. Opieka nad magicznymi stworzeniami została odwołana aż do… bliżej nieokreślonego terminu.

Wielu uczniów uległo ogólnej niepewności co do przyszłych losów ich i szkoły. Co prawda nie było do tej pory żadnej pogłoski ani wzmianki, ażeby Czarny Pan powrócił, ale… niewielu pozostało niewzruszonych. Tym bardziej, że Snape stracił ochotę do nękania uczniów – żadnych docinków, nawet prace domowe nie były tak męczące.

Harry’ego zaczęły dręczyć złe sny. Znaczy… w sumie nic w nich nie było. Jakaś polana w lesie, nic szczególnego. Jednak raz zobaczył siłą wciągniętą dziewczynę właśnie na tę polanę i najpierw oberwała Cruciatusem, potem ktoś rzucił Imperio. Harry poderwał się z łóżka i momentalnie pobiegł do McGonagall z tą wieścią. Ta z opisu chłopaka sprawdziła odpowiedni dom i faktycznie – jednej dziewczyny nie było.

-To Marry, Marry Piscorve. Była z nami jeszcze… oh! Mówiła przecież, że musi wyjść spotkać się z jakimś chłopakiem. Powinnyśmy były z nią iść… – koleżanki Marry były wyraxnie zaniepokojone.

-Nie obwiniajcie się, nawet jeśli spotkała się z kimś z własnej woli, do Zakazanego Lasu została wciągnięta siłą. Jeśli przyjdzie, natychmiast dajcie mi znać.

McGonagall nie mogła więcej zrobić, póki Marry nie wróci. Poinformowała Snape’a o możliwej potrzebie Veritaserum i odpowiednich zaklęciach w razie… zagrożenia życia.

***

Dziewczyna wróciła następnego dnia rano. Oczywiście musiała stać przed głównym wejściem, bo było zablokowane. Nie umiała wytłumaczyć ani gdzie była, ani po co, ani czemu jest cała w błocie. Po prostu szła przed siebie i jakoś wróciła. Została odprowadzona do gabinetu Nietoperza i tam zamknięta razem z nim i Pomoną Sprout, jako jej opiekunką.

Po kilku godzinach wyszli, dziewczyna była blada i zapłakana. Obejmowała ją starsza kobieta, a Snape miał jak zwykle kamienną twarz.

***

-Marry, hej! Jak się czujesz? – trójka Gryfonów podeszła do puchonki.

-Już dobrze, ale to było straszne. Ja na prawdę nic nie pamiętam. – dziewczyna spuściła wzrok – Ostatnią rzeczą jaką kojarzę, to to, że pewien chłopak poprosił mnie o spotkanie na wieczór na błoniach. Ale gdy próbowałam sobie przypomnieć jak wyglądał czy jak się nazywał… pustka. Jakby tylko mi się to przyśniło. Nie pamiętam, żebym w ogóle wychodziła z zamku, co dopiero po jakimś błocie! – spojrzała na nich ponownie – Przepraszam was, a tobie Harry dziękuję. Nie wiem co mogłoby się jeszcze stać, gdyby nie ty…

-To na prawdę nic takiego, ważne, że tobie nic nie jest ani nikomu innemu. Uważaj na siebie.

-Wy tym bardziej. Powinniście porozmawiać ze Sprout i Snape’em.

Trójka przyjaciół nieco zdziwiona udała się do opiekunki Hufflepuff’u. W jej gabinecie byli też pozostali opiekunowie domów oraz Dyrektor.

-Jak dobrze, że jesteście. Panna Piscorve was przysłała? Usiądźcie. Harry…

-Może ja zacznę, Minervo. Otóż, jak się domyślacie, na pannę Piscorve został rzucony Imperius. Śmierciożercy ukrywają się na terenie Zakazanego Lasu i o mało co również i profesor Flitwick nie padłby ofiarą. Zaklęcia ochronne zostają coraz bardziej odsuwane w stronę Lasu, centaury i wszelkie istoty są poinformowane o sytuacji, i nas też będą na bieżąco informować, jeśli odnajdą ślady ich bytowania. Szkoła jest teraz jak wiecie chroniona przez wszystkich nauczycieli silnymi zaklęciami, nikt z zewnątrz tu się nie dostanie.

-A od wewnątrz? Są na pewno różne przejścia…

-Nie, panie Weasley. Budynek szkoły jest bezpieczny. Tylko ja za jednym machnięciem różdżki mogę zdjąć wszystkie zabezpieczenia. Nic wam nie grozi, a jeśli tak cokolwiek stanie, zostaniecie bezpiecznie oddelegowani do domów.

***

Harry jednak nadal miał obawy. Skąd Śmierciożercy w Zakazanym Lesie? Ktoś musiał ich wpuścić. Chyba, że…

Pobiegł do Hermiony. Akurat była w bibliotece z Ginny.

-Hermiono, musisz porozmawiać ze Snape’em.

-Że co? Co Ci się stało? Biegłeś? Miałeś sen?

-Nie, ale jeśli niektórzy z nich są wśród uczniów?

-Wśród uczniów? Niby jak? Chyba nie…

-Spytaj czy nie ubyło składników do Eliksiru Wielosokowego.

***

Dziewczyna z duszą na ramieniu zapukała do drzwi gabinetu. Czemu miała takiego pietra? Sama nie wiedziała. Może dlatego, że był Śmierciożercą i prócz zaufania Dumbledore’a nie mieli nic. Szczególnie, że po coś znikał co jakiś czas i wracał z nowymi ranami.

Drzwi uchyliły się i weszła do środka. Paliły się tylko dwie świece stojące na jego biurku.

-Czego chcesz, Granger? Stęskniłaś się za eliksirami?

-Można tak powiedzieć… mam do Pana pytanie.

-Zaskakujesz mnie dziewczyno, ty czegoś nie wiesz.

-Czy z Pana zapasów giną jakieś składniki? Mam pewne podejrzenia, czy może raczej obawy i…

-Zastanawiasz się czy Śmierciożercy nie ukrywają się w zamku pod postaciami uroczych, niewinnych dzieci nie umiejących czarować, bo odsuwa się od nich podejrzenia, prawda? A może nawet podejrzewasz mnie, jakobym wpuszczał ich potajemnie nocą przez bramy szkoły i prowadził do bezpiecznej kryjówki w Zakazanym Lesie?

-Chyba nigdy Pan nie wypowiedział tylu słów na raz…

-Bardzo zabawne, Granger. Odejmuję 10 punktów za obrażanie nauczyciela.

-Ależ to pochlebstwo! Poza tym może chociaż powie mi Pan jakieś inne możliwości, jak Śmierciożercy dostali się na teren szkoły.

-Niestety, nie. Znikaj mi z oczu, bo zarobisz jeszcze szlaban.

-To może mogłabym Panu pomóc jak proponowałam…

-Posłuchaj, to nie twoje sprawy, więc się nimi nie interesuj, bo źle na tym wyjdziesz. Żegnam.

Dziewczyna posłusznie wyszła, bo już znała dobrze ten ton, ale miała jeszcze więcej wątpliwości niż poprzednio. Podwójny szpieg – ale kto na tym ucierpi najbardziej?

3 myśli na temat “36. Wisi nad nami niebezpieczeństwo

  1. No nie mogę dłużej, muszę Ci to napisać: jestem zbulwersowana!
    Śmierciożercy tuż pod nosem dyrektora, którego akurat nie ma! Ja bym to z miejsca zgłosiła do Ministerstwa.
    Uczennica mogła zginąć, a nikt nie może nic zrobić, no geniusze! A gdy ona już wróciła, to na posprzątany bajzel wraca Dumblek, jakież to typowe. Nie chcę nawet myśleć, że Snape mógł ich przemycić, może na prawdę ktoś podszywa się pod ucznia? Jakiś milutki chłopaczek, który się z tą Marry umówił? Oh, piszże dalej!

    Polubienie

  2. Kochana!
    Muszę cię pochwalić… naprawdę fajny rozdział. Szkoda tylko, że piszesz tak… krótko i nie rozwijasz. Ale i tak masz fajne pomysły i w ogóle.
    Snape taki zimny i wgl… szkoda 😦 a już myślałam, że choć trochę się zmienił 😦 ..
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ❤
    Pozdrawiam i życzę weny
    http://dramione-razemlubwogole.blogspot.com
    http://together-forever-hgss.blogspot.com
    ~~Civetta

    Polubienie

  3. Kochana!
    Nie wiem czy to u mnie coś się stało, czy u ciebie, ale…. w następnym rozdziale nie mogę dodać komentarza. nie wiem o co chodzi 😦
    Mam nadzieję, że to tylko chwilowe 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz