6. Spotkanie

Szybko, szybko, szybko! Nie ważne z kim się umawia i gdzie, nie wolno się spóźniać. Nie takiej damie! Na szczęście wyrobiła się w czasie, niemal cudem. Rozejrzała się, ale nikogo nie widziała. Czyżby ją wystawił? No tak, chciał ją ściągnąć, a potem robić sobie z niej żarty. Ależ była głupia! Czego się spodziewała po najgorszym ślizgonie w Hogwarcie?

Jednak po chwili zauważyła błysk srebra, a przynajmniej tak jej się zdawało. Podszedł do niej chłopak o blond włosach, które w świetle księżyca lśniły właśnie niemal jak srebro. Zaniemówiła. W białej koszuli wyglądał na prawdę elegancko, jak na szlachtę przystało.

-No witaj. Już myślałem, że nie przyjdziesz. Nie martw się, nikt nie wie, nawet Crabbe i Goyle.

-Ym… hej. Podejrzewam, że mogliby się zdziwić. Więc o co chodzi, że mnie tu sprowadzasz o takiej porze?

-Chciałbym, żebyś mi pomogła w… zielarstwie. Jak zapewne widziałaś, nie idzie mi to. W ogóle nie wiem po co mamy to całe ogrodnictwo… Nie chcę, żeby ktoś o tym wiedział, że potrzebuję.. Znaczy, oczywiście nie potrzebuję, bo poradziłbym sobie, ale chciałbym…

-Pansy nie jest w tym najgorsza, na pewno bardzo chętnie Ci pomoże. Czemu ja?

-Bo ty jesteś rozgarnięta, a ona nie. I ty potrafisz zmotywować i nauczyć. A przynajmniej na to liczę. Więc, zgadzasz się czy nie?

Chwila zawahania. To ślizgon, do tego Malfoy, więc może to jakiś podstęp? Ale tak mu dobrze z oczu patrzy… pierwszy raz.

-No… Zgoda. Co wieczór przy szklarni. Będziemy mogli się tam swobodnie uczyć, a obawiam się, że ty potrzebujesz dużo wsparcia w tej kwestii.

-Jakim cudem, skoro po zmroku potrzeba odpowiedniego zaklęcia do wejścia?

-Wątpisz we mnie?

**

Od tamtej pory Hermiona regularnie spotykała się z Draconem, jednak nie powiedziała o tym nikomu. Po jakimś czasie Ginny przyłapała ją, jak wymyka się z pokoju późną porą.

-A ty dokąd? Nie wolno nam się już szwendać po zamku.

-Ja na chwilę do.. Harry’ego. Chciał notatki z Historii Magii, a wiesz jak on to lubi. Historia ciężko mu wchodzi. Posiedzę z nimi, przejrzę je, może co nieco wytłumaczę i wracam, a ty śpij. Dobranoc!

I wybiegła, ale Ginny skradała się zaraz za nią. I wcale też się nie zdziwiła, gdy zobaczyła, że przyjaciółka wcale nie idzie do Harry’ego.

**

Minęło kilkanaście lekcji aż do Malfoy’a zaczęło cokolwiek docierać. Oporny był na wiedzę, nie ma co… Co jakiś czas Hermiona robiła mu mini-testy żeby utrwalić to, co umie i sprawdzić, co musi powtórzyć.

-No, Malfoy, a to jest..?

-Ble… czyrakobulwa. Ją ciężko pomylić z czymkolwiek innym.

-A to?

-No.. ten… Nimbus? Nimbulus?

-Mimbulus mimbletonia! Chyba tego nigdy nie zapamiętasz.

-Czyżby kiepska nauczycielka? – uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób, aczkolwiek nieco urokliwy.

Zachowanie Dracona irytowało ją, ale trzymała nerwy na wodzy. Nie mogła mu się przecież pokazać z tej drugiej, mniej miłej strony, bo jeszcze by się ucieszył. Chociaż jak na lekcje lwa z wężem, uśmiechali się dość często.

*

W sumie była zadowolona. Niektóre rzeczy sama sobie powtórzyła i utrwaliła całkiem przyzwoicie, nawet po jakimś czasie Malfoy stał się naaawet godnym towarzyszem. Czasem co prawda zamiast odpowiednich zaklęć na rośliny rzucał jakieś przypadkowe lub takie, które ją zwyczajnie rozbawiały. Narzekał wtedy, że jego nauczycielka zamiast nim się zająć zajmuje się głupotami, ale nie zwracała na niego uwagi. Doszła do wniosku, że nie żałuje czasu mu poświęcanego, a było go sporo.

Dodaj komentarz