-Minervo, nie sądzę, aby to był twój problem.
-Ależ właśnie to JEST mój problem! To moja wychowanka. Wiesz, ile ma lat. A ty takie rzeczy? Nie spodziewałam się tego po tobie.
-To nic. Przejdzie mi. Widocznie nachodzą mnie głupoty gdy nie mam kogo dręczyć i dręczę sam siebie. Znasz mnie chyba wystarczająco długo.
Wypili już 3 butelki: wódki, rumu i likieru, ale oboje nie wyglądali wcale nawet na wstawionych. To pewnie z nerwów.
-Severusie… powiedz mi jak. Jak to się zaczęło?
-To wszystko twoja wina. Ty chciałaś dodatkowe lekcje z eliksirów, to masz za swoje.
-Opowiedz mi. Może zrozumiem i znajdziemy jakieś rozwiązanie…
-Znajdź mi jej włos a rozwiąże się samo. Eliksiry to moja działka.
-Eliksir zapomnienia? Nadal ją będziesz uczył, nie możesz zapomnieć, że istnieje.
-To da mi trochę czasu. Ale chciałaś wiedzieć, więc… pokażę Ci… – zamknął oczy i otworzył umysł przed kobietą.
„Kolejna noc kiedy Granger była u Snape’a. Siedziała smutna, mieszała jakby od niechcenia coś w kociołku.
-Mam nadzieję, że nie wysadzisz nas w powietrze.
-Nie, panie profesorze… czuję się taka… nieswoja, zagubiona. Ale co to Pana obchodzi…
-Czasem obchodzi, jeśli zagrożone jest moje zdrowie i życie. Więc odstaw to i mów.
-Eh… nie wiem sama. Pan wie o Draco. Coś mnie do niego ciągnie. Całym sercem, ale… boję się. To taki typ… pociągający, a zarazem straszny. Straszny może przez swoje pochodzenie? Jest czystej krwi, a ja? Jego ojciec chyba by mnie zabił.
-Niewątpliwie.
-Chciałabym mieć kiedyś rodzinę. Być szczęśliwa z kimś, przy kim będę czuć się bezpiecznie. Kimś dojrzałym, inteligentnym…
-Przystojnym i bogatym?
-Ależ ma Pan płytkie zdanie o kobietach! To nie o to chodzi! Jeśli ma się ukochaną osobę, nie trzeba mieć willi. Można mieć nawet tylko taki pokój jak Pana, łóżko, kilka regałów z książkami, szafa, łazienka i to wszystko.
Był lekko zaskoczony jej odpowiedzią. Nietypowa dziewucha. I czyżby podobał jej się jego pokój?
Rozmawiali jeszcze tak chwilę póki jej nie pogonił. Od tego czasu przychodziła prawie codziennie i przy przyrządzaniu eliksirów rozmawiali na miliony tematów, tak swobodnie jak rówieśnicy.”
-Czy to Ci wystarczy?
-Tak, to… w zupełności wystarczy. – Minerva wstała i po prostu wyszła. Nie wiedziała co powiedzieć. Hermiona odnalazła w nim coś na wzór bratniej duszy, ale… czy to możliwe?
**
-Czy może mi ktoś wreszcie powiedzieć co tu się stało?! – dało się usłyszeć, że pani Weasley otrząsnęła się po pierwszym szoku.
-Mamo… Hermiona chodzi z Draco. Jest szczęśliwa. –odpowiedziała spokojnym tonem najmłodsza z towarzystwa.
-A..ha. To dobrze. No tak…
Ron tymczasem o mało nie rozwalił z tego „szczęścia” salonu.
-Ron, rozumiem teraz, jak to dla Ciebie trudne, ale…
-Nawet nic nie mów, mamo. Nic nie rozumiesz. A ja tego tak nie zostawię.
-Wyluzuj brat, kobieta to jak ptak, ulotna. – szepnął troskliwy Fred.
-Za tępy jesteś dla niej. – dodał delikatnie George.
Nie mógł tego słuchać. Wybiegł. Chciał uciekać jak najdalej, zapomnieć. Biegł i biegł aż zabrakło mu tchu, przewrócił się, zaczął walić pięścią w ziemię. Wszystko było tak okropne…
**
Draco z Hermioną siedzieli sobie przy altance porastającej wielokolorowymi różami.
-Tu jest pięknie, Draco. Dziękuje. Ale czemu mnie tu zabrałeś i to wbrew temu co pisałam?
-Właśnie z tego powodu. Jakoś tak wydawało mi się, że jesteś smutna. Więc trzeba było Cię rozweselić. Wiesz, że dla Ciebie wszystko.
-Naprawdę, jesteś kochany.
-Też Cię kocham. Dlatego chciałbym Ci coś obiecać… – złapał ją za dłonie, po chwili zjawił się jakiś duch. Wokół ich złączonych rąk pojawiła się wstęga.
-Draco? Co ty wyprawiasz? Ty chyba nie…
-Tak, chcę. W towarzystwie mego drogiego wuja, przysięgam na moje życie, że nigdy Cię nie opuszczę. Zawsze będę Cię kochał i starał się byś była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Zawsze i na zawsze.
Po chwili wstęga jakby „wsiąkła” w ich ręce, a duch uśmiechnął się tylko, pokłonił się i zniknął.
-Co to było?…
-Taka rodzinna odmiana przysięgi. Jak widzisz, może być też przy duchach. Oni są zawsze pomocni.