19. Spotkanie

Hermiona jak zwykle w ostatnim czasie weszła do gabinetu Snape’a i rozsiadła się na wielkim, czarnym fotelu przy kominku. Nauczyciel tak się już do tego przyzwyczaił, że bez zwracania na nią uwagi dalej przeglądał sprawdziany młodszych klas.

-Profesorze.

Cisza. Pewnie kolejny troll…

-Profesorze…

-Może Pan na mnie spojrzeć!?

Niechętnie spojrzał. Tym razem jednak otworzył usta i oczy szeroko. Zamiast zwykłej, szkolnej szaty Hermiona miała na sobie czarną, stosunkowo obcisłą sukienkę trochę nad kolano, do tego makijaż i kilka biżuteryjnych dodatków. Mężczyzna wpatrywał się w nią chyba dłużej niż powinien, bo skwitowała to uśmiechem.

-Granger, coś ty na siebie włożyła? Ulica Czerwonych Latarni tutaj się nie znajduje. Albo się przebierzesz w trybie natychmiastowym, albo stąd wylecisz na dywanik dyrektora.

-Chciałam tylko spytać, czy mi pasuje, ale widzę, że Panu nie odpowiada. Potem pójdę się przebrać. Co Pan tam robi, ktoś dostał więcej niż Trolla?

-Jedna osoba, niemalże tak krnąbrna jak ty. – westchnął – Źle działa na Ciebie moja obecność. Chyba musimy porozmawiać poważnie. Spędzasz tu całe noce, zmieniłaś się i z wyglądu, i z charakteru. Masz przyjaciół z którymi powinnaś się spotykać. Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale niczego nie możesz nawet oczekiwać póki jestem twoim nauczycielem, jasne?

-Jasne. Po prostu… – zawahała się. Powinna się przed nim otworzyć? To nauczyciel, ale ślizgon. Ale w sumie wytrzymywał jej obecność ostatnimi czasy… – dobra, szczerze. Pożaliłam się Panu, że Malfoy to drań, pokochałam go całym sercem i… wie Pan. Z przyjaciółmi nie umiem rozmawiać, bo boję się że zaczną pytać, doradzać… A Pan… w sumie niewiele mówi, po prostu jest i to mi dodaje otuchy. Faktycznie, przez ten mrok lochów i Pana zabójczy dowcip stałam się… – przez chwilę szukała odpowiedniego słowa – …inna. Mi samej chyba nie do końca to pasuje, ale nie umiem już tego zmienić. A nie chciałam po prostu zostać sama…

-Dlatego wzięłaś sobie na cel mnie? Niby mi można ufać? Za dużo nawdychałaś się oparów eliksirów, wyślę Cię do Pani Pomfrey, na pewno coś znajdzie. A teraz wracaj już do dormitorium, porozmawiaj z Weasley, może spotkasz nawet gdzieś Pottera.

Uśmiechnęła się odrobinę i wstała kierując kroki ku drzwiom.

-Jeszcze jedno. Draco był niewinny. Gdybyś sekundę dłużej tam stała byś zobaczyła jak niemiło kończy panna… pani Parkinson.

**

Biblioteka. Hermiona w zadziwiająco normalnym stroju siedzi przy stercie książek. Podeszli do niej Harry i Ginny.

-Oh, hej! Jak tam? Harry, jak Ci poszły egzaminy? Ginny, ty chyba za mało śpisz. Masz podkrążone oczy.

Wryło ich. Stara, dobra Hermiona wróciła tak nagle?

-Ym… chyba dobrze, tak sądzę… na pewno na zaliczenie starczy. A ty…

-…Wyglądasz dzisiaj śpiewająco. Może jakieś dobre skrzaty Ci się śniły albo coś? Bo mi ostatnio raczej koszmary, nawet na jawie…

-Oh może, może! Wypijaj przed snem szklaneczkę ziółek, to Ci dobrze zrobi. Mogę Ci pożyczyć książkę albo Neville zrobi Ci wykład. I tobie Harry by nie zaszkodziły, widocznie za bardzo emocjonujesz się humorami Rona, machnij ręką i poczekaj aż skończy albo wyjmij pająka!

Roześmiali się. Pierwszy prawdziwy śmiech od paru miesięcy! Kochali ją oboje całym sercem, ale była przecież jeszcze jedna osoba, która dałaby sobie uciąć obie ręce i nogi, żeby chociaż móc ją tak uśmiechniętą zobaczyć…

Jednak żadne z nich nie zdawało sobie sprawy co siedzi w jej głowie ani sercu. Nikt z dnia na dzień się tak diametralnie nie zmienia, a ostatnio tych zmian było wystarczająco dużo.

Dodaj komentarz