10. I co dalej?

Świat przed oczami dziewczyny nadal się kręcił i było jej ciut niedobrze. Wstała powoli i ostrożnie z łóżka, ale stwierdziła, że jednak lepiej w pozycji leżącej przeczekać. Gdy się odwróciła na drugi bok, otworzyła szerzej oczy. Obok leżał blondyn, z resztą całkiem przystojny, o gładkiej, jasnej cerze, bez koszuli. Powoli wstała i cofnęła się do drzwi. Co ona robiła w nocy? Była ubrana, na szczęście. Pobiegła do łazienki.

Chłopak przeciągnął się leniwie i otworzył oczy. Nie dowierzał samemu sobie, bo tak fantastycznie nie bawił się chyba jeszcze nigdy i nie zamieniłby tego wieczoru na żadną sztywną imprezę „wśród wyższych sfer”. A ta jedna, jedyna osoba zastąpiła mu cały świat na tą jedną, wyjątkową noc. Rozejrzał się, ale nikogo poza nim w pokoju nie było. Wstał szybko i wyszedł.

-Hermiona? Jesteś tu? – zapukał w drzwi łazienki. – Hermiona! Wszystko w porządku?

-Tak! Chwileczkę!

Czuła się beznadziejnie. Nie tylko dlatego, że bolała ją głowa, ale również dlatego, że czuła się zażenowana. Bawiła się z Malfoy’em całą noc, piła, tańczyła, wygłupiała się z niegdysiejszym wrogiem! Przecież jak o tym powie Ginny, to ją zlinczuje! Przecież mógł jej coś zrobić, wykorzystać; była pijana, nawet nie pamięta kiedy zasnęła!

**

-Co sobie życzysz na śniadanie?

-Ym… cokolwiek… byle nie za dużo…

-Chyba się nie odchudzasz! Takiej figury można tylko pozazdrościć.

Hermiona siedziała przy stole ze spuszczoną głową. Musi z nim poważnie porozmawiać. Musi to skończyć zanim zacznie się na poważnie.

-Słuchaj, Draco, my się nie możemy… kolegować. Harry i Ron by mnie oskalpowali, gdyby się dowiedzieli i jeszcze, że to tyle już trwa! Było mi bardzo miło, ten sylwester był wyjątkowy i wspaniały, ale..

-Ślizgoni i Gryfoni nie idą w parze?

-Tak… przepraszam. Jesteś super chłopakiem, sama jestem zdziwiona, wierz mi, ale sam wiesz, że… tak nie może być. Poza tym co na to inni ślizgoni? Twoje poważanie w szkole mogłoby się… ukruszyć. Gdy wrócimy do szkoły musi wszystko wrócić do normy.

Skinął tylko głową i podał śniadanie. Nie podobało mu się to. Nie wierzył, że ona chce z nim zerwać znajomość od tak. Czuł, że kłamała. A on jej to udowodni, że się nie da o nim zapomnieć!

-Minął ponad miesiąc odkąd się spotykamy. Bardzo mi pomogłaś i uratowałaś od kolejnego nudnego wieczoru z jakimiś dupkami z Ministerstwa. Dla Ciebie też to jakaś odskocznia od rutyny, więc zastanów się. W końcu gdzie znajdziesz drugiego takiego mnie?

**

Wszyscy po świętach już wrócili do Hogwartu. Lekcje toczyły się normalnym tempem, prace domowe jednak były już w nadmiernej ilości, nawet Hermiona ledwo z nimi nadążała, choć miała więcej przedmiotów niż przeciętny uczeń.

Po jakimś czasie zaczęła dostawać anonimowe liściki, że jest piękna, że musi odpoczywać, że ktoś się o nią martwi. Zdecydowała się powiedzieć o tym Ginny.

-Jakoś mnie to nie dziwi. Zabawiałaś się Malfoy’em i teraz masz cichego wielbiciela. Albo dręczyciela. Harry i Ron nic nie wiedzą?

-Nie, ale denerwują ich te liściki. Ron wczoraj zajrzał mi przez ramię i zobaczył, że było napisane „Tęsknię i się martwię. Zobaczmy się pojutrze tam, gdzie zwykle.” Był wściekły i wypytywał mnie kto to. Sama zaczynam się bać.. Poza tym Ronowi może wpaść do głowy, by za mną iść.

-Oni nie mogą się dowiedzieć! Spróbuj z Malfoy’em pogadać, tak skutecznie. A ja pomogę Ci z innej strony.

-Jak?

-Nie martw się, mam wtyki.

**

Kolejny późny, zimny wieczór na błoniach. To już zaczęło ją irytować. Czemu akurat tu! Jest zima! Jeśli się przeziębi, będzie to tylko jego wina!

-Witaj piękna.

-A! Malfoy! Nie strasz mnie!

-Znowu po nazwisku? Jesteśmy sami…

-Mówiłam Ci, nie możemy się spotykać. Wiesz doskonale, że nie będzie ciekawie jeśli stracisz reputację z mojego powodu. Nie musisz się o mnie martwić, chyba, że przez ciebie zachoruję. Jest straszliwie zimno!

-Czekałem tylko aż zechcesz zmienić miejsce, bo to znaczy, że chcesz spędzać ze mną więcej czasu. – ah ten jego chytry uśmieszek.

-Nie rozumiesz, że stracę przyjaciół przez Ciebie?! Nie jesteśmy zakochaną parą, żeby nadal się potajemnie spotykać! Masz swoje życie, a ja swoje! Zrozumiałeś?!

Zamurowało go. Podniosła na niego głos i uderzyła słowami jak sztyletem w serce. To ostatnia szansa na to, po prostu musi jej to teraz powiedzieć. Musi! Złapał ją za ramiona i spojrzał w oczy.

-Hermiono, ja Cię kocham.

Dodaj komentarz