20. Wyniki i wolne!

Minął tydzień od egzaminów. W tym czasie Hermiona wróciła do swojej normalności, przyzwyczaiła się na nowo do przyjaciół i spędzała z nimi każdą wolną chwilę, a postanowiła ich liczbę nawet zwiększyć, choć nie było to tak proste. Książki odstawiła, chyba, że reszta miała swoje zajęcia. Jednak gdy zostawała sama nie mając się czym zająć, jej myśli zaprzątało pewnych dwóch mężczyzn. Była na tyle mądra, żeby o tym nie mówić głośno. Dwóch ślizgonów, jeden gorszy od drugiego.

Usiadła na łóżku w dormitorium i zaczęła rozważać jak to dalej może się potoczyć.

Zaczęła od Draco… młody, przystojny blondyn, z oczami zimnymi i zabójczymi dla nieprzyjaciół, a dla niej… cudowne i pełne uczucia, przynajmniej tak było jeszcze niedawno. Troskliwy, uroczy… choć nadal miała co do niego obawy. Czy może mu w pełni zaufać? Kiedyś przyznał jej w rozmowie, że łączyło go sporo z różnymi dziewczynami. Co prawda wszystkie określił mianem kretynek, jednak sama kilka z nich znała choćby z lekcji i wiedziała, że nie jest tak w każdym przypadku…

Natomiast Snape… Cóż, to jej nauczyciel; dorosły, którego nie znosi nikt. Wredny, z haczykowatym nosem, w sumie taki nietoperz, ale.. miał do niej tyle cierpliwości jak nikt inny… bo w sumie wszystkich odtrąciła… ale nikt tyle razy jej nie obraził i to często dość dotkliwie. Ale gdy go zobaczyła wtedy w jego sypialni… w pewnym sensie ją to zauroczyło. Doskonale zbudowane ciało jednego człowieka, który tak wiele przeszedł…

Wstała i wybiegła z dormitorium. Niech się dzieje wola nieba!

***

W tym samym czasie młody Malfoy umył się, ubrał i powoli zaczął pakować swoje rzeczy. Jeszcze tylko wyniki i koniec tego cyrku. Przynajmniej na jakiś czas….

Powoli przestawał rozpamiętywać przeszłość. Wspomnienia były tylko przykrym ukłuciem w sercu, ale przecież – co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Niedługo w Wielkiej Sali mieli ogłosić wyniki, trzeba było się zbierać. Jednak w pokoju wspólnym napotkał profesora Snape’a. Dość mocno się zdziwił, czyżby jakiś dureń przeleciał krukonkę? A może spowodowali biegunkę i wymioty w jednym? Albo znęcali się nad młodszymi? Z resztą, nie jego interes.

-Panie Malfoy, proszę ze mną, tylko żwawo. – i wyszedł.

~Ja? A ten to czego ode mnie chce? Wiem, że zdałem, niezależnie czy z czyjąś pomocą czy bez. Nie mogę przynieść hańby naszej rodzinie. A jeśli jest inaczej, mój ojciec dowie się o tym!~

**

Hermiona biegła ile sił w nogach i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wpadła na kogoś, jak to niegdyś miała w zwyczaju.

-Cholera..! Przepraszam, bardzo się…

-Panno Granger, nadal jest Pani rozwydrzonym dzieckiem latającym po korytarzach szkoły? 20 punktów od Gryffindoru. I teraz radziłbym udać się do Wielkiej Sali aniżeli pałętać się po lochach.

-Ja tylko…

-No to dowiem się, czego Pan ode mnie chce? Nic nie zrobiłem.

Zapadła chwila milczenia. Snape, który akurat zasłaniał dziewczynę odsunął się.  Czy się bali, czy nie wiedzieli co powiedzieć – kto wie. Po prostu stali w milczeniu wpatrzeni w siebie. W końcu Hermiona odważyła się, podeszła i przytuliła blondyna. Było jej tak dobrze, znów czuła to ciepło… i łzy na policzkach.

Draco stał jak wryty. Ona? Przytula go? Sama tu przyszła czy specjalnie Snape ją tu ściągnął? Wplótł palce w jej włosy. Te jej perfumy, których używała tylko dla niego. Dla niego…

Snape odczekał stosowną chwilę i chrząknął.

-Drodzy Państwo, może by tak wreszcie zaszczycić Dyrektora swoją obecnością?

Dodaj komentarz