-Widzę, że panowie nie spieszyli się pierwszego dnia. Po 10 punktów zabieram każdemu z was!
-Pani profesor, Pani wie, że my nie jesteśmy miłośnikami roślinności. Poza tym mieliśmy ważne sprawy. Ale chyba i tak dużo nas nie ominęło?
-Od kiedy Pan jest taki pyskaty, panie Malfoy? Porozmawiam z Pańskim Opiekunem. Na miejsca i proszę słuchać!
Hermiona kątem oka z czystej ciekawości spojrzała na Dracona. Faktycznie, nigdy dotąd nie był tak bezczelny. Wpakuje się w końcu w tarapaty… ale kogo to obchodzi. Zasłużył sobie, a ona sama bardzo by się z tego cieszyła.
Draco spojrzał z triumfalnym uśmiechem po wszystkich. To on tu jest szefem, a niedługo ta szlama odpokutuje za żarty z niego. I każdy, kto by wpadł na podobny pomysł.
*
-Co za męczący dzień! Zielarstwo, Transmutacja, Historia Magii, Zaklęcia, Obrona przed Czarną Magią.. nie mogli nam odpuścić?
-Przypominam Ci Ronaldzie, że jesteśmy w piątej klasie i w tym roku obowiązują nas SUM-y! I lepiej, żebyście je zaliczyli jak tylko da się najlepiej. Ja za was ich nie napiszę.
-Tak jest, Hermiono! Zrobię co w mojej mocy, żeby rodzina była ze mnie dumna!
Chęci i entuzjazm Ron’a tak zaskoczył Hermionę i Harry’ego, że zaniemówili. Ron? Będzie się uczył? Żeby inny byli z niego dumni…? Dobre sobie!
Tak, to doskonały plan! – myślał Ron. Będzie się uczył i zrobi na niej wrażenie. W końcu nie jest idiotą.
Harry’ego kuła zazdrość. Ron tak wyskakiwał z pomysłami i takimi planami, żeby tylko zdobyć Hermionę. A on co? Nawet jak podoba mu się jakaś dziewczyna, to i tak zwykle ona na niego leci ze względu na to, że przeżył i ma tą przeklętą bliznę. Czasem tego mocno żałował, bo co mu prócz tego pozostało?…
*
Dni mijały szybko w pięknej pogodzie. Aż do 19 września.
„Drogi pamiętniczku, dziś moje urodziny. To cud, że znalazłam chwilę, aby napisać kilka słów z dzisiejszego dnia, ale Ginny mówi, że to pomaga i uspokaja. Więc spróbujmy…
Niestety dziś było pochmurno, zimno i mokro. Od razu zrobiło mi się smutno, poza tym dziewczyn nie było już w dormitorium. Poczułam się taka samotna…
Po porannej toalecie zeszłam do pokoju wspólnego. Tam czekał na mnie zdenerwowany Ron…„
-Hermiono! Jak się cieszę, że Cię widzę! Nie żeby to było ważne… znaczy, to bardzo ważne, bo to prezent… no bo twoje urodziny…. no… masz! – i wręczył jej dość mały pakunek, jak na prezenty od Rona.
-Oh, to miło z twojej strony, Ron. Dziękuję – uśmiechnęła się i przytuliła przyjaciela. Po czym szybko usiadła i otworzyła prezent. Były to nowiutkie szachy czarodziejów.
-Szachy… to pomaga wyćwiczyć umysł. Troszkę inne niż wasze, prawda? Dziękuję jeszcze raz.
-Tak, może ciut mniej… drastyczne. Ale to nie wszystko. Słuchaj, ja…
-STO LAAAT! – do pokoju wpadli Ginny, Neville i Parvati.
Momentalnie to co Ron miał zamiar z siebie wydusić rozpłynęło się w urodzinowej atmosferze. Rudzielec lekko się zirytował. „Akurat w takiej chwili?! Co za ludzie! Ani krzty wyczucia! I teraz znowu kombinuj gdzie i jak ją złapać samą… swoją drogą ciekawe co jeszcze dostanie?”