17. Diametralna zmiana

Nikt nie widział Hermiony całą niedziele i poniedziałek. Gdy Ginny kładła się spać, a było późno, jeszcze jej nie było, a gdy rano wstawała – też nie. Była bardzo zaniepokojona, przemęcza się i to na tak krótko przed egzaminami! Choćby miała nie spać całą noc, poczeka na przyjaciółkę i się z nią rozmówi!
Jednak zbliżał się koniec kolejnego dnia, a Hermiony nadal nie było widać. I jak się okazało, nie wracała na noc do dormitorium. Pobiegła więc po Harry’ego, by udać się do McGonagall. Okazało się, że Miona ma dodatkowe zajęcia z eliksirów, o czym im nie powiedziała. Poszli więc niechętnie po Malfoy’a. Ze ślizgnem u boku mają większe szanse na… cokolwiek.
Oczywiście jednak sala była zamknięta, ale dzięki zaklęciu, które ślizgon wyćwiczył, wsunął za drzwi podsłuchującego robaka.
-No to co, wrócisz na zajęcia? To, że masz zmieniacz czasu Cię nie usprawiedliwia.
-Może tak, a może nie… zobaczymy. A co, ma mnie Pan dość?
-Czasem nawet bardzo. Ale chroni Cię tylko twoja opiekunka.
-Jaaasne… wie Pan co, lubię Pana. Mimo wszystko. I dziękuję, że jest Pan ze mną. To na prawdę wiele dla mnie znaczy.
-Nie myśl, że będę twoim przyjacielem. A co z Weasley’ówną i Potterem?
-Oni i tak już zbyt się namartwili przez moje humory i miłostki. Krumm, Malfoy… eh, faceci! Wszyscy tacy sami!
-Dziękuję, Panno Granger.
Po drugiej stronie drzwi stało troje wrytych w ziemię osób, które dobił jeszcze odgłos śmiechu zza drzwi. Snape i śmiech? I pomoc Hermionie? To nie brzmiało jak lekcja…
**
Hermiona na zajęciach pojawiła się dopiero w czwartek. Nauczyciele nawet patrzyli na nią podejrzliwie, bo wiedzieli gdzie była i to ich niepokoiło. W końcu nie było to doborowe towarzystwo… Jeszcze pół biedy z tym gdzie była, ale jak ona wyglądała po powrocie! Niby to zaledwie kilka dni, a schudła. Podwinięte rękawy nie są niczym dziwnym w sali eliksirów, ale chodząc po korytarzu wypadałoby wyglądać schludniej. No i makijaż – w sumie w ogóle się pojawił, przez to był bardziej wyrazisty, ale niezbyt do niej pasujący. Znaczy, nie pasujący do tej grzecznej, inteligentnej dziewczynki, którą wszyscy znali. Gdy Draco zobaczył ją na lekcji zielarstwa, zastanawiał się nawet przez chwilę skąd tą dziewczynę zna. Dopiero gdy Harry do niej podbiegł niemal wykrzykując jej imię dotarła do niego świadomość. Podszedł więc do nich.
-Hej Harry, Hermiona. Możemy pogadać? Co się z tobą działo? Nie mogłem się z tobą skontaktować.
-Nie twój interes ślizgonie. Zmiataj do tych swoich wypindrzonych laluń, które Ci się tak rzucają na szyję.
-Akurat dziś nie wyglądasz od nich wiele gorzej…
Walnęła go w pysk. Nie miała nawet ochoty na niego patrzeć. Czuła, że nie jest sobą, ale to było silniejsze. To ‚coś’ obudzić w niej mógł tylko Nietoperz.
Draco po tym incydencie zniknął jej z oczu. Była tak zaabsorbowana nauką, że nawet nie zwróciła na to uwagi. Wreszcie miała swój upragniony spokój, nawet zostały odwołane jej prywatne zajęcia z eliksirów.
**
Wreszcie upragniony czerwiec! Hermiona wróciła do swojej normalności i pod względem wyglądu i zachowania. Spotykała się z Ginny i Harry’m, nawet próbowała dogadać się z Ronem, co jednak nie wyszło zbyt pozytywnie. Kilkakrotnie również była na rozmowie z prof. McGonagall, która troszczyła się o nią jak o własną córkę. Dziewczyna była radosna, uśmiechnięta i wyrywała się na lekcjach do odpowiedzi, więc wszyscy uznali, że stara, dobra Hermiona wróciła na dobre, ale nie znali jednego, istotnego szczegółu…
Środek nocy, Hermiona ku niezadowoleniu Grubej Damy znów wyszła z pokoju wspólnego. Szła powoli korytarzami aż do lochów. Zastukała różdżką w tylko jej wiadomy sposób do drzwi. Uchyliły się i powoli weszła, zamykając je za sobą.
-Myślałem, że Ci się to kiedyś znudzi.
-Panie profesorze, wie Pan, że jestem uparta.
-Powinnaś o tej porze dawno spać, niedługo egzaminy, a ty…
-A ja spotykam się z Panem po nocy, a w dzień uczę się i śpię, a nikt się temu nie dziwi, bo cały dzień spędzam w bibliotece. Jeszcze jakieś pretensje czy możemy skończyć tę dyskusję?
Snape’owi nikt prócz McGonagall raczej się nie stawiał, a z Lordem Voldemortem wolał nawet nie próbować. A ta smarkula śmiała mu się prosto w twarz! On sobie nie może na to pozwolić, duma węża na to nie pozwala.
-Jak chcesz, Granger, ale z radością obwieszczę Twoją porażkę z egzaminów.
-Cała przyjemność po mojej stronie.

Przemknęło mu przez myśl, że chyba za dużo czasu z nim spędza.

Dodaj komentarz