33. Pomóżmy sobie nawzajem

Witam! Chciałabym zacząć od kilku słów do moich wiernych Czytelniczek 😀

Civetto – wybacz proszę tak długi czas oczekiwania! Może powinnam dopisać słowo „Airport-odprawa”? xd Co do „moderacji”, to zerknę w ustawienia i to wyłączę, mnie też to drażni, a zawsze zapomnę. Ah ta skleroza… 

Saro – gdzieżbym śmiała się gniewać! Sama byłam na wczasach, z  dala od neta przez jakieś… 3 tygodnie i stąd brak nowych not, ale już będę grzeczna. Bardzo mnie cieszy, że dodaję Ci sił, nawet nie wiesz jak bardzo ^^

A teraz kysz do czytania!

~~~~

Hermiona wreszcie zebrała w sobie odwagę.

-Sluchaj, Draco, musimy porozmawiać. Proszę.

-Skoro prosisz, nie mogę odmówić. Może chodźmy gdzieś indziej. Za dużo ludu.

Skierowali się do Pokoju Życzeń, tam na pewno nikt nie będzie im przeszkadzał. Zabini stwierdził, że zostawi ich samych i oddalił się. Gdy weszli do środka, Hermiona niezbyt wiedziała jak się zachować. Wszędzie piękne kwiaty, kolory stonowane, jednak ciut tego „arystokratyzmu” musiał się zakraść. I na środku wielkie łóżko.

-Jak tu… ładnie. – jednak za ten ostatni element skarciła go tylko wzrokiem.

-Myślałem o tobie, żeby Ci się spodobało i wyszło takie cudo. Cóż, mów, pytaj, co chcesz wiedzieć.

-Sporo myślałam o tym, co się wydarzyło i… chciałam Cię przeprosić.

Blondyn nie krył zdziwienia. Ona? Jego?

-Za moje zachowanie, postąpiłam za szybko. Nie przemyślałam tego, byłam w szoku, a potem… ciężko było to odkręcić. Przepraszam.

-Oczywiście wybaczam Ci wszystkie grzeszki, ale mam wrażenie, że nie po to mnie szukałaś.

-Eh… Tak. Chodzi o Rona. Niedługo jest sprawa w Departamencie, on nie może pójść do Azkabanu!

-No dobrze, ale co ja mam do tego?

-Jesteś głównym zainteresowanym, możesz powiedzieć, że go rozumiesz i nie chowasz urazy, na pewno…

-Nic to nie da. Mój ojciec już się o to postara. Chciałbym Ci pomóc, ale…

Złapała go za rękę i spojrzała błagalnie w oczy. On nie mógł jej tak zostawić! Jest jej to winny!

***

Widząc Malfoya z Gryfonką wychodzących z Pokoju Życzeń Snape mocno się zdziwił. „Od kiedy to oni znów rozmawiają i  umawiają się na schadzki?” Nie dało się ukryć, że mu to nie odpowiadało.
Przeszedł kilka razy przy ścianie i wreszcie ukazały się drzwi. Wszedł do pokoju i zdziwił się jeszcze bardziej. Tak jasno, miło, kolorowo, kwieciście… no i łóżko. Czyżby Granger nie była taka święta jak to się zdawało? Z przemyśleń otrząsnął go ból ramienia. „Zajebiście… zaczyna się…”

***

Następnego dnia nietoperza nie było w Hogwarcie, na co oczywiście nikt nie zwrócił uwagi. Nikt z uczniów…

-Albusie, czy to oznacza…?

-Obawiam się, że tak, Minerwo. Wraca i nie spocznie, póki go nie zabije.

-Co z Severusem?

-O niego się nie martw, poradzi sobie. My mamy misję tu. Nie wpuszczać żadnych obcych. Musimy sprawdzić wszystkie przejścia. Podejrzewam, że jeszcze nie uderzy. Wie, że będziemy się go spodziewać, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Idź już, Minerwo.

***

Od kilku nocy Harry’ego dręczyły koszmary. Widział coś a’la unoszącą się duszę gdzieś w Zakazanym Lesie. Widział też jakiegoś mężczyznę, nie za wysoki, z lśniącymi oczami. Nad nim wisiało to „coś”. Postanowił powiedzieć o tym Dyrektorowi.

-Panie Profesorze, ostatnio… ostatnio dręczą mnie dziwne sny. Widzę jakąś postać. Jest jak duch, tu, w Zakazanym Lesie. Nie wiem czy…

-Niestety również się tego obawiam, Harry. Voldemort powraca i rośnie w siłę. A ty musisz być przygotowany. – przerwał na chwilę, by zebrać myśli – Z Profesorem Snape’m będziesz ćwiczył oklumencję i legilimecję. A teraz znikaj.

Harry nie wiedział, czemu Dumbledore jest tak spokojny, jakby nic się nie działo, ale to było czasem drażniące. Teraz tylko czekają go tortury przez… jakiś czas.

***

Jednak jedna uczennica zauważyła nieobecność Mistrza Eliksirów i oczywiście nie kto inny jak Hermiona. W sumie wyszło to przypadkiem, gdy chciała do niego iść w sprawie eseju, ale go nie zastała. „Gdzie mógł on się teraz szwendać?” Posiedziała pod jego drzwiami dłuższą chwilę, aż zaczęła się martwić.

-Panie Profesorze, gdzie Pan jest…

Jak na zawołanie w środku rozległ się odgłos trzaskających płomieni. Po chwili drzwi od gabinetu zostały odblokowane, co dziewczyna wykorzystała od razu.

-Panie Profesorze…? – wypowiedziała tak cicho, że sama ledwo siebie słyszała. „Weź się w garść, kobieto!”. W gabinecie nie było nikogo, więc został jego prywatny pokój. Zapukała lekko i uchyliła drzwi.

Nie spodziewała się takiego widoku. Snape odklejający powoli różdżką resztki szaty z ciała to niecodzienna „przyjemność”.

-Co się Panu stało?!

Dopiero teraz ją zauważył, a raczej usłyszał. Machnięciem różdżki zamknął za nią drzwi i podszedł.

-Nic nie widziałaś, Granger, bo wylądujesz obok swojego koleżki i Lockharta. Poza tym PUKA SIĘ!

-Pukałam, ale chyba był Pan zbyt zaabsorbowany… może pomogę?

-Bałbym się stracić rękę dzięki twoim leczniczym umiejętnościom.

-Bardzo zabawne. Niech Pan się rozluźni. Volnera Sanantu

Po kilku minutach był już cały i zdrowy, nie licząc starych blizn.

-Powie mi Pan..?

-Zaskoczyłaś mnie, że posługujesz się tym zaklęciem. – kącik ust drgnął mu zapewne w ramach uśmiechu – Czemu ty zawsze chcesz wszystko wiedzieć? Odpowiem Ci, jeśli ty mi odpowiesz pierwsza.

-To uczciwa propozycja, ale chcę gwarancję. Ja Panu pomogłam, jest mi Pan coś winien.

-Nie bądź bezczelna, Granger. – Jak on nie znosił być coś komuś winien! – Co robiłaś w Pokoju Życzeń?

-Siedziałam i rozmyślałam…

-Sama?

-Nie, nie sama. Z Draco. Widzę po Pana minie, że Pan wszystko wie, więc po co to przesłuchanie? Chciałam żeby mi pomógł w sprawie Rona, ale on nic nie zrobi, bo to jego tatuś ma władzę. Jak zawsze można na niego liczyć…

Zwiesiła głowę i wpatrywała się w podłogę. Czemu ona mu to wszystko mówi? Najpierw Zabini, teraz Snape. Otwiera się przed nim jak przed kumplem pogłębiając swoją i tak już nieciekawą sytuację. Co za idiotyzm…

-Spróbuję coś na to zaradzić.

Jedna myśl na temat “33. Pomóżmy sobie nawzajem

  1. Jej!
    Napisałaś akurat w dniu wyjazdu, więc niestety nie mogłam go przeczytać 😦
    Ale już wróciłam, przeczytałam i…. JEJJ!!
    Rozdział jak zawsze wspaniały… Chodź jestem zła o… Voldzia, Lordzia – bez nosego! No jak mnie ten stary pryk wkurza uhhhh… no nie można się go pozbyć!
    No ale nie powiem… rozdział Dobry… ale rozwiń ten temat ze spróchniałym wężem (Voldemortem) bo praktycznie niczego nie można się dowiedzieć… choć przypuszczam, że po części, taka jest twoja intencja..
    BŁAGAM! Rozwijaj rozdziały! ❤ No prooooszęęęęę ❤
    Mniejsza już… idę czytać dalej, bo widzę, że jest coś jeszcze ;D
    Pozdrawiam i życzę weny
    http://dramione-razemlubwogole.blogspot.com
    http://together-forever-hgss.blogspot.com
    ~~Civetta

    Polubienie

Dodaj komentarz