2. Ah, znów Hogwart

1. września

Wszyscy zwarci i gotowi stoją na peronie 9 i 3/4. Ginny żegnała się z rodzicami, Ron „ukradkiem” spoglądał na Hermionę, a Harry rozglądał się z ciekawością po peronie, z resztą jak za każdym razem, gdy na nim staje. Jego zdziwienie i zachwyt nie ustąpiły ani razu odkąd wszedł tam po raz pierwszy, mimo, że już o magii wiedział dość sporo. Jednak jego rozważania przerwało mocne uderzenie.

-Oj, przepraszam Harry’ciu! To przypadkiem!

-Zamknij się Malfoy, nie możesz się odwalić chociaż do momentu, gdy dotrzemy do Hogwartu?

-A co, tu nie chcesz się zbłaźnić? Biedny Złoty Chłopiec….

-Jedyną osobą, która robi z siebie błazna, jesteś ty, Malfoy. Będę wdzięczna, jeśli zabierzesz ten swój blond-tyłek jak najdalej od nas.

Dracon’a zamurowało. Ten głos… Ta szlama śmiała się do niego tak zwracać? Przyzwyczaił się do odzywek Potter’a i Weasley’a, ale ona? Dziewczyna? Gryfonka? SZLAMA? Po prostu… wstyd i hańba! Bez słowa zniknął im z oczu.

-Hermiono, byłaś genialna! Wiesz, że Cię uwielbiam?

-Kiedyś dostał w pysk, a teraz jego ego zostało zdeptane słowem. Brawo!

Hermiona tylko machnęła ręką i wsiadła do pociągu. ~Trzeba znaleźć dla naszej paczki jakieś miejsca, bo będzie trzeba się rozproszyć. Eh!~ Czy tylko ona ma tu głowę na karku?

*

Chłopcy rozłożyli się na łóżkach. Ron przez cały czas nadawał jaka to Hermiona jest wspaniała i mądra i […]etc. Harry w końcu się wkurzył.

-Ron! Przestań w końcu, co? To już nudne.

-Ale ona ma po prostu same zalety! No, może jest nerwowa… i wścibska… i może mało rozrywkowa… ale ma wielkie serce. Chciałbym, żeby ze mną była…

-Dobrze, słyszałem to już z 50 razy. Póki z nią o tym nie pogadasz, to nici z twoich planów. A im dłużej o czymś gadasz, tym bardziej prawdopodobne, że się rozczarujesz!

Momentalnie Ron się zamknął i ułożył na łóżku. Więcej nie było słychać nic prócz chrapania, więc i Harry mógł wreszcie zasnąć w spokoju. Jednak nikt nie wiedział, że Ron w głowie tworzy już swój niecny plan…

*

Hermiona wstała jak na nią zadziwiająco późno. Była 6:30, powinna być na nogach co najmniej pół godziny temu! Szybko się umyła, ubrała i wyszła z pokoju. A w pokoju wspólnym czekali już na nią przyjaciele.

-Wy wszyscy tak wcześnie? Aż nie wierzę!

-To aż tak dziwne? Cóż… trudno, idziemy.

Ron złapał ją za rękę i wyciągnął na schody. Poczuł dziwne, ale przyjemne mrowienie na całym ciele. Jej ręka była taka drobna, gładka, delikatna…”otrząśnij się chłopie!” pomyślał. Jednak nie mógł wiedzieć, że Hermiona wcale tego entuzjazmu nie podzielała. W końcu już prawie pod drzwiami wyszarpnęła rękę zła, że traktuje ją jak dziecko i z impetem wpadła na kogoś.

-Przepraszam, nie widziałam…

-Jak leziesz…?! Granger? – Malfoy wyraźnie zdziwiony spojrzał na dziewczynę. Chyba jeszcze nigdy nie widział, żeby była tak podenerwowana i jakby…zagubiona? Ta wymądrzała istota i to pierwszego dnia?!

-Malfoy… nie chcę kłótni, ok? Chodźcie ferajna, idziemy na śniadanie..

I zniknęli mu z oczu. Draco nadal stał i zastanawiał się co z nią dziś nie tak. Hej, hej! Czemu w ogóle zwrócił na nią uwagę? Musiał być niewyspany. W towarzystwie nieodłącznych Crabb’a i Goyl’a udał się na śniadanie, w końcu arystokracie nie może burczeć w brzuchu.

*

Śniadanie wprawdzie minęło normalnie, ale Hermiony od rana nie opuszczało to dziwne przeczucie, że coś niedługo się wydarzy i wcale nie musi być to przyjemne. Tym bardziej, że wzrok Rona był niemal cały czas skierowany na nią, zamiast pochłaniać jak zawsze ogromne ilości jedzenia, jakby miał co najmniej trzy żołądki. Harry też inaczej wyglądał, jakby niewyspany. O czym ona nie wie?

Dodaj komentarz