23. Ludzie listy piszą

I tak dni mijały powolutku, spokojnie… okazało się, że jeszcze nawet lipiec się nie skończył, choć czas upływał. Widocznie na złość co poniektórym…

Ale nietoperz pisał jednak uparcie co dzień. Za każdym razem notatki te były bardziej obszerne, zawierały więcej treści konkretnej niż ogólnikowej, zaczęły robić się… osobiste.

Zwłaszcza takie go zaniepokoiły. Szczególnie jedna…

„Kolejny cudowny dzień ciszy i spokoju. Ostatnimi czasy straciłem ochotę na ważenie eliksirów. JA! Toż to straszne. Starzeję się. Czy ja też będę miał brodę jak Dumbledore?

Brakuje mi jednak tych rozwydrzonych dzieciaków. Choć trafiają się i godni uwagi, lub godne. Taka na przykład Granger, zatruwała mi życie tyle czasu, a teraz… chwila, moment. Stop. To uczennica. Będzie w 5. klasie. Dziecko.

Na dziś wystarczy. Chyba się napiję… ostatnio przed snem piję, coraz więcej. Chyba. Od kiedy stałem się tak niepewny? To bardzo źle świadczy…”

Siedział w bezruchu chyba z godzinę, zanim odgadł co chciał napisać, zanim urwał zdanie o Granger. Jego odkrycie go bardzo zaniepokoiło. HA! Zaniepokoiło? Przeraziło! Co on ma teraz zrobić?! Eliksir zapomnienia, to jest to! Tylko skąd on teraz weźmie jej włos?

**

Hermiona z Harry’m długo dyskutowała na temat jej problemu, ale nie mogli dojść do żadnych wniosków. Stwierdzili więc, że lepiej zostawić to na jakiś czas i cieszyć się wolnością.

Przyjaciele doskonale się razem bawili. W końcu oni mogli się zrozumieć, oboje ze świata mugoli. Czasem dobrze pójść na zwykłe lody, pokręcić się na zwykłej karuzeli, pójść do zwykłego kina, posiedzieć pod zwyczajnym  niebem.

Ron w końcu wrócił i zaczął się element wakacji u Weasley’ów, ot taka tradycja.

Ron ponownie starał się spędzać więcej czasu z Hermioną. Ginny patrzyła na nią tylko przepraszająco, a po cichu dodawała, że stara miłość nie rdzewieje. Czasem brunetka chciała ją za to udusić.

Harry natomiast podczas pobytu u przyjaciela lubił spacerować samotnie. Rozmyślał wtedy o wielu różnych rzeczach, o przeszłości i przyszłości, o osobach, które zna…

-Harry? – ktoś podszedł do niego i poklepał po ramieniu. Odwrócił się szybko.

-Oh, to ty Ginny… wybacz, zamyśliłem się.

-Wiem, wołam Cię jakieś pięć minut. Niedługo kolacja, a wiesz, że mama nie lubi, gdy się ktoś spóźnia.

-Tak, wiem, ja… już idę.

-Może potem razem się przejdziemy?

-Pewnie, chętnie.

**

Gabinet dyrektora.

-Minervo, ja wiem, co myślisz na ten temat, ale…

-Albusie, ja wszystko rozumiem, ale jak to jest możliwe? Przecież to niedorzeczne. Ja przepraszam, ale to też niedopuszczalne! Jak to sobie wyobrażasz?

-Dlatego właśnie potrzebuję twojej rady. Bo sam jestem za stary na takie rzeczy. A jak widzisz, krew nie woda…

-Absolutnie muszę z nim porozmawiać.

-Tylko delikatnie. Ah, zaczął pisać coś a’la pamiętnik. Powiedzmy, posłuchał podszeptu Diabła.

-Nie sądziłam, że dożyję czegoś takiego…

**

Hermiona leżała na łóżku, gdy przez okno wleciała mała sówka.

-Oh, witaj… co tam dla mnie masz? – odwiązała liścik i dała sowie przekąskę. – Zaczekaj chwilę.

Hermiona rozwinęła pergamin i zaczęła czytać:

Droga Hermiono,

Co u Ciebie słychać? Wybacz, że tak dawno nie pisałem, ale ojciec dręczy mnie o jakieś polityczne sprawy. Nie znoszę tego. Muszę spotykać się z jakimiś ludźmi, którzy tylko liżą mi dupę, by wejść jak najwyżej po moich plecach. Co za zgraja idiotów.

Mam nadzieję, że nie nudzisz się zbytnio, bo ja bym chętnie się z tobą spotkał. Co ty na to? W weekend? Wpadnę po Ciebie.

Twój Draco

No to pięknie… – pomyślała. Wzięła pióro, pergamin i zaczęła pisać. Po chwili ktoś bez pukania wparował do pokoju.

-Hermionooo! Co powiesz na spacerek? Taki piękny wieczór, ciepły, kwiatki kwitną…

-Niektóre kwiaty otwierają kielichy po zmroku i wiemy to oboje. Wiem, że jest ciepło, inaczej zamknęła bym okno. Wieczór faktycznie ładny, bezchmurne niebo… daj mi chwilę, to się przejdę.

-A co robisz? – podszedł i zajrzał jej przez ramię nie czekając na odpowiedź.

-Drogi Draco… ty z tą fretką jeszcze piszesz?!

-Ron! Nie twój interes. Wyjdź, proszę.

I wyszedł. Ledwo powstrzymał się od trzaśnięcia drzwiami. Co to ma w ogóle być?!

Hermiona szybko napisała kilka słów do Dracona. W sumie, nie wiedziała nawet czy ma ochotę na to spotkanie. Ostatnio w sumie czuła się nieco dziwnie. Była z przyjaciółmi, tęskniła też za blondynem, jednak przyzwyczaiła się niejako do tego. No i nie wiedziała, jak zareaguje na wieść, że jest u Rona. Ale musi być szczera.

Draco nie spał, póki nie otrzymał odpowiedzi od dziewczyny. Był… podekscytowany? Zestresowany?

Jak dzieciak przed pierwszą randką! – skarcił się w myślach. Ale każde uczucie jakie w nim było momentalnie zniknęło po przeczytaniu listu:

Drogi Draco,

Nie znajdziesz mnie w moim domu. Jestem u Rona, z Harry’m. Jeśli nadal będziesz miał ochotę, to jeszcze się dogadamy. Może za tydzień lub dwa?

Hermiona

To chyba najbardziej oschły list od niej. Ani żadnego „tęsknie, kocham, całusy, twoja”… to go zaniepokoiło. Tak się zachowuje będąc u nich? No to ją stamtąd zabierze.

Jedna myśl na temat “23. Ludzie listy piszą

Dodaj komentarz