1. Nowy ‚początek’

Cofniemy się gdzieś do czasu wakacyjnego między 4 a 5 klasą, kiedy to trójka przyjaciół-gryfonów spędza miłe wakacje w domu Weasley’ów. Zmienimy bieg historii i stworzymy własne zakończenie.

-Ron! Śpiochu, budź się! Trzeba gości na śniadanie sprosić!
-Awww… skoro już jesteście na nogach…
Fred i George spojrzeli na siebie wymownie. Ah te dzieci… po chwili Ron wisiał w powietrzu za oknem.
-Pospiesz się braciszku!
-Nie chcemy, by goście byli głodni!
I wybiegli z pokoju. Ron w panice szamotał się i wrzeszczał tak, że udało mu się faktycznie zbudzić wszystkich dookoła. A to miał być taki piękny dzień…!

*
-No jedz kochanieńki, Hermiono, dołożyć?

-Nie, bardzo Pani dziękuję. Jest pyszne, ale po prostu nie zmieszczę. – uśmiechnęła się i spojrzała na Harry’ego, który wyglądał jak napuchnięty po ugryzieniach os. Wielu os. A jeszcze wszystkiego nie zjadł z talerza…

-Ym… A kto z nami idzie na Pokątną? Ja, Harry, Ron, Ginny… – kontynuowała rozmowę.

-Chętnie bym z wami poszła, ale taki tu bałagan! Nie, nie przez was kochaneczki, tylko przez tych urwisów! – spojrzała wymownie na bliźniaków, na co zrobili tylko niewinne minki. Takie aniołki urwisami? – być może Artur z wami pójdzie.
W momencie, gdy Pani Weasley straciła zainteresowanie Harry’m, on czym prędzej zrzucił pozostałe na talerzu jedzenie na podłogę, co po chwili sprzątnął zawołany przez niego skrzat.
-Oh! Jak ładnie zjedzone! Na prawdę tyle lat Cię głodowali Ci… ta twoja rodzina i do tej pory biedaczku jesteś wygłodzony!
-Eee… bardzo dziękuję za śniadanie, ale musimy się zbierać na Pokątną. Rozumie Pani, książki, nowe ubrania…
-Tak, tak! Oczywiście!  Poczekajcie przy kominku. Arturze!
*
Po 15 minutach grupa Weasley’ów wraz z Harry’m i Hermioną szli ulicą Pokątną.
-A więc drogie panie, może przejdziecie się do Madame Malkin? A my załatwimy wszystkie potrzebne książki również dla was. W końcu nie wiadomo kiedy znowu będziemy na Pokątnej, a szkoda tracić okazję.
-No.. dobrze. Jak chcecie. Do zobaczenia za dwie godziny! – i pobiegły uśmiechnięte.
-Jaki jest haczyk, tato? – Ron nie do końca rozumiał, ale wiedział, że to jakiś podstęp. Takie rzeczy to się czuje pod skórą.
-Niedługo twoja siostra ma urodziny. A na początku roku szkolnego Hermiona. Należałoby rozejrzeć się za czymś stosownym, czyż nie?
Ron zamilkł i spuścił głowę. No tak! Urodziny! Musiał znaleźć dla Hermiony coś wyjątkowego; tak, żeby była mu dozgonnie wdzięczna i najlepiej od razu pokochała. W końcu znają się już tyle czasu, a on nigdy nie miał odwagi powiedzieć jej nic innego niż to, że w czymś ładnie wygląda.
Harry skinął tylko głową. ~Pewnie wolałby jakieś słodycze albo miotły, cóż… Trzeba Hermionie dać coś ładnego, tak w podziękowaniu za całą tą pomoc…~
Starsze towarzystwo jednak domyśliło się, że ta dwójka myśli głównie o rówieśnicy, dlatego sami poszli szukać czegoś ładnego dla Ginny.
*
Wrócili do domu późnym wieczorem obładowani torbami, do których dziewczyny próbowały podstępnie zajrzeć.
-Nie ma, nie ma! To coś dla was, to jak możecie patrzeć?
-No jak to już prezenty na gwiazdkę to się pospieszyliście. Pokażcie!
Pani Weasley wyszła aż przed dom zobaczyć co to za rumor. Widząc żywe zainteresowanie dziewcząt roześmiała się i zawołała na kolację.
*
Noc była gwieździsta i ciepła. Ponieważ Harry nie mógł zasnąć o normalnej porze od kilku nocy, siedział przy oknie w ciszy i nasłuchiwał co Ron pomrukuje. Her..miona…piękna… kocham… hrrr…
Nie, żeby mu zależało, ale Harry’emu zrobiło się ciut smutno. Pewnie niedługo będą razem, co może skutkować tym, że będą we trójkę spędzać mniej czasu. Ron nie pokazał nikomu co dla niej kupił, więc musi być to coś wyjątkowego. Pewnie chce sobie zasłużyć i zdobyć jej serce.. Roześmiał się. Ona nie była tak naiwna.
Hermiona siedziała na łóżku z różdżką w ręce i podświetlała sobie tekst „Śródziemnomorskich roślin leczniczych i trujących”.  Od kilku nocy nie mogła zasnąć o normalnej porze. Ale to nie było ważne, dzięki temu mogła się uczyć.
*

„11 sierpnia.

Drogi pamiętniku! Dziś były moje urodziny. Dzień zaczął się jak zwykle, Ron obudził nas waleniem w drzwi i nawoływaniem jak bydło. Walnę go kiedyś jakimś zaklęciem!

Ale nie ważne. Z Hermioną kolejno poszłyśmy się umyć, ubrałyśmy i razem zeszłyśmy na dół. Cisza, spokój – nie było nikogo. W kuchni było już śniadanie. Po chwili przyszła mama i kazała nam szybko wyjść na dwór.

Na podwórzu stała chyba cała moja rodzina przy stercie prezentów. Byłam w szoku! I byłam prze-szczęśliwa. Prezenty były skromne, ale urocze. Na przykład dostałam zestaw do makijażu dla początkujących dam! Nową sukienkę, album…od Harry’ego dostałam takiego słodkiego pluszaka, to się nazywa miś kola albo koala. Przytuliłam go z radości, na co oczywiście moi durni starsi bracia musieli dopowiadać komentarze i tak przez cały dzień. Oh!”

============

Pierwsze koty za płoty 😉

Jedna myśl na temat “1. Nowy ‚początek’

  1. Faktycznie, po tytule bloga spodziewałam się trochę bardziej dra/sevmione xd Ale rozumiem, że jakiś wstęp musi być więc ok i czekam na rozwój wydarzeń!

    Polubienie

Dodaj komentarz